W genealogii jak w historii naukach niewielu,
czym bardziej się cofasz do tyłu,tym bliższą masz drogę do celu”

(Stanisław L. Pieniążek, 2004)

90 letnie fotki i świadectwo z 7 klasy mojej babci Janiny


Zdjęcia z Żeńskiej Szkoły Średniej Marii Arndtowej, 
Warszawa-Praga, ul. Targowa 63.

Zdjęcia z 10 czerwca 1924 roku.

Z tyłu podpisy uczennic, a na fotce z gronem pedagogicznym - nauczycieli.

Może znajdziecie też swoich krewnych. 
Na zdjęciu uczennic, moja babcia Janina Fickowska (jeszcze Wojtczak) pierwsza z lewej.


 Podpisy grona pedagogicznego.

Podpisy uczennic.

A poniżej świadectwo szkolne z 21 czerwca 1924 roku.
Jak widać moja babcia była "noga" z łaciny ;)

Warszawa w starej fotografii - unikalne zdjęcia w moim archiwum

 
Zamek Królewki


 W moim archiwum domowym posiadałam kopertę z napisem "Archiwum Życie Warszawy". Dziadek Edmund Fickowski w "Życiu Warszawy" pracował przez jakiś czas, co widać na załączonej legitymacji. Postanowiłam podzielić się z Wami tymi zdjęciami. Każde zdjęcie opisała z tyłu moja babcia, podając np.ulicę. Przepiszę je, a mieszkańców Warszawy proszę w razie możliwości o korektę. Może ktoś z Waszych krewnych tam mieszkał?


 Koło Starego Miasta


 B.G.H. Rozbrat


 Gmach M.K. Aleja 3 maja - Nowy Świat

 Nowy Świat róg Chmielnej apteka Malinowskiego


 ul. 3 Maja Czerwony Krzyż


 al. Ujazdowskie


Oryginalna Legitymacja mojego dziadka


XVIII wieczne instrukcje wypełniania ksiąg parafialnych

Każda księga parafialna opatrzona była instrukcją, by bez trudu można tam było odnaleźć potrzebne, ważne informacje. Ja znalazłam taką w Parafii Białaczów. Skany z końca lat dziewięćdziesiątych XVIII wieku.

Instrukcja Liber Natorum - spis urodzonych.

Warto zobaczyć, że trzeba było podać dziecko, czy z prawego, czy z nieprawego łoża ;)





 Liber Copulatorum - księga małżeństw.




33 osoby do drzewa w jednym mailu, czyli jak nie kochać genealogów

Równo 21 lutego dopisałam do drzewa 33 osoby. Osoby, które są moimi bezpośrednimi przodkami i przodkiniami, a tylko dzięki Maćkowi, którego "spotkałam" na forum genealodzy.pl. Ta gałązka była traktowana przeze mnie po macoszemu.

Stało się to tylko przez przypadek. Rozgorzała na forum dyskusja, ze Małopolska, to totalna dziura w indeksacji aktów. Ja pożaliłam się, że pomimo, że mam tak blisko do Trzebini, to nie mogę zmobilizować się do pojechania i poszukania metryk bezpośrednio w Kościele. Maciek zapytał mnie jakich osób poszukuję. Następnego dnia przesłał mi na maila rozrysowane drzewo zaczynające się od mojego dziadka Stefana, a drugie od mojej babci Zofii - oboje po kądzieli (czytaj od strony mojej mamy).


W następnym mailu otrzymałam skany spisów aktów. Cała paczuszka. Obejmowała wszystkie wykazane powyżej osoby.

Biskup Franciszek - urodzenie - to mój pradziadek.

Feliksik  Stanisław - łacina- mój 4xdziadek - urodzenie 1784r.

To dwa z nich.

Przeglądając wszystkie skany odkryłam, że babcia mojej babci Zofii - Katarzyna Biskup z Kołodziejczyków urodziła się w 1849 r., nie jak myślałam cały czas w Krzeszowicach, a w Zalasie.

Jan Biskup i Katarzyna Kołodziejczyk - ślub 11 listopada 1874 r.

Było to bardzo ważne odkrycie ! Akty z Zalasu można odnaleźć i przeglądać na stronie AP Kraków.
Po dwóch dniach miałam już spisanych i udokumentowanych następnych przodków, a także parę osób z rodzeństwa. A dokładnie 25 nowych przodków.

Zdobyłam dane z ósmego pokolenia. To moi 6xpradziadkowie - Jan Motyl i Jadwiga z Paliczów.
Niestety nie mam dat ich urodzenia, ale zgodnie z wyliczeniami i urodzeniem ich syna Józefa Motyla ur. 1765 r. Musieli urodzić się ok. 1740-1745 roku. jeżeli oczywiście Józef był ich pierwszym dzieckiem. Jeżeli kolejnym, to matka mogła urodzić się nawet w 1725 roku, a ojciec jeszcze wcześniej.

Motyl Józef - akt zgonu - zm. 18 marca 1830 r. w Zalasie.

Drzewo genealogiczne od mojego pradziadka Franciszka Biskupa. Cała rodzina od strony jego mamy, a mojej praprababki Katarzyny Biskup z Kołodziejczyków pochodzi z Zalasu.

Franciszek Biskup




W drzewie genealogicznym mojego dziadka  Stefana ustaliłam też, że jego babcia, a moja praprababcia  Julia z domu Dusza oraz dziadek Jan Kozub mieszkali w Bolęcinie. Ich córka, a moja prababcia Magdalena Feliksik z Kozubów urodziła się  w Bolęcinie w 1874 roku, a ślub z moim pradziadkiem Feliksik Wojciechem wzięła 8 lutego 1899 roku w Płazie.

A jak to ustaliłam? Bo akty zgonu kryją wiele ciekawych informacji. W akcie zgonu Wojciecha wpisana została właśnie ta informacja.
Niestety nie pokażę go tutaj, bo nie minęło jeszcze 100 lat od jego śmierci. 
Z ochroną danych osobowych bywa różnie niestety....

Ale to już temat na nastepny post. - Feliksikowie.


Jeszcze raz dziękuję Maćkowi, za tak ogromną pomoc.






Dziesięć przykazań każdego genealoga!


I. Nigdy nie akceptuj opinii jako faktu - bądź podejrzliwy.

Fakt i opinia diametralnie się różnią. Dlatego każdą informację należy potwierdzić u źródła.

II. Nie kopiuj bezmyślnie drzew genealogicznych innych osób.

Po pierwsze jest to niegrzeczne. Po drugie - skontaktujmy się z autorem tej bazy. Skoro znajdują się tam nasi krewni to również i z nim mogą być skoligaceni. Po trzecie - takie drzewa mogą zawierać wiele błędów.

III. Nie uszlachcaj swojej rodziny na siłę.

Prawdziwy genealog opiera swoje poszukiwaniach na dokumentach - nie na domysłach. Jeśli na siłę próbujesz zrobić z chłopa szlachcica (bo nazwisko się kończy na -ski, -cki itd.) genealogia nie jest dla Ciebie.

IV. Bądź systematyczny.

Systematyczność w poszukiwaniach rodzinnych jest bardzo ważna. Należy mieć obrany kierunek naszych badań genealogicznych. Zapisuj każdą znalezioną metrykę, która dotyczy Twojej rodziny - nie odkładaj tego na później.

V. Szanuj prywatność osób żyjących. Nie udostępniaj żadnych informacji o nich bez ich zgody.

Jeśli chcemy opublikować jakieś informacje o krewnym, który żyje zapytajmy go najpierw o zgodę. Trzeba się szanować.

VI. Szanuj tajemnice rodzinne.

Jeśli w Twojej rodzinie są tajemnice, o których może wiedzieć tylko i wyłącznie rodzina nie publikuj ich w Internecie. A jeśli musisz to zrobić - pierwsze zapytaj o zgodę.

VII. Nigdy nie zaczynaj poszukiwań od domniemanego przodka. To TY jesteś probantem.

Szukanie potomków domniemanego przodka jest pozbawione sensu. Obydwie linie mogą się minąć - chyba, że chcemy na siłę przyłączyć tę osobę do drzewa wtedy patrz przykazanie III.

VIII. Nie dowierzaj rodzinnej tradycji.

Rodzinne mity funkcjonują w prawie każdej rodzinie. A to pradziadek przegrał majątek w USA, babcia była Niemką, w naszych żyłach płynie błękitna krew, etc., etc. Traktuj takie opowiastki z odpowiednim dystansem. Legendy odstawmy na boczny tor - zajmijmy się genealogią.

IX. Podawaj źródło każdej znalezionej informacji.

Po pierwsze - jest to pomocne dla nas. Nie musimy potem domyślać się "A skąd ja mam tę informację?". Po drugie - jeśli będziemy chcieli udostępnić dane w Internecie każdy będzie mógł sprawdzić ich poprawność.
 
X. Zastanów się co TY możesz zrobić dla innych genealogów

Każdy z nas korzysta z wielu baz genealogicznych, projektów indeksacyjnych, które tworzone są przez genealogów dla genealogów. Dlatego warto abyś i Ty dorzucił swoją cegiełkę.


na podstawie :  moremaiorum.pl

Asnières-sur-Seine czyli fotka z mojego bannerka.

Dziś postanowiłam napisać coś o fotce z bannera. Większość pokazanych w poście zdjęć wykonano na przełomie 1906 roku, a 1911 w Asnières we Francji.




Ślub Jana i Teofili WOJTCZAKÓW  odbył się 14 sierpnia 1904 r. Między końcem 1905r.a początkiem 1906 r. wyjeżdżają do Francji do miejscowości Asnières Zachowały się u mnie zdjęcia z ich pobytu we Francji oraz pocztówki wysyłane od Jana i Teofili do Juliana Bałaszkiewicza i jego drugiej żony Ludwiki, które chcę Wam pokazać.


 Jan i Teofila Wojtczakowie wraz z najstarszym synem Tadeuszem w 1908 r.



    Najstarszy syn Tadeusz rodzi się jeszcze w Warszawie 20 sierpnia 1905 r.


 Tadeusz Wojtczak.

Córka Janina z Wojtczaków Fickowska(moja babcia) już w Asnieres
 18 września 1907 r.


 Moja babcia Janina w wózeczku oraz jej brat Tadeusz 1908 Asnières

Syn Zdzisław 20 listopada 1912 r. w Warszawie.


 Babcia Janina i jej brat Tadeusz 14 sierpnia 1808 Asnières

 Czym zajmowali się we Francji, co ich zmusiło do wyjazdu – niestety nie wiem.
Na pocztówkach jednak nieraz Jan pisał o fabrykantach u których pracował, ale nic więcej.

                           Asnières dzisiaj.

 Ten sam wiadukt z pocztówki Jana i napis ze strzałeczką gdzie mieszkali.

 Druga strona pocztówki.

Z informacji od mojej babci Janiny dowiedziałam się jedynie, że Jan prowadził na ulicy Miodowej w Warszawie Zakład Produkcji Bursztynowych szczoteczek do zębów z naturalnym włosiem ( jeszcze w dzieciństwie, na początku lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku miałam okazję oglądać taką szczoteczkę zachowaną przez babcie, niestety nie wiem co potem się z nią stało).

 Jan Wojtczak

      Teofila Wojtczak umiera na raka 23.03.1919 r. mając 34 lata. 

 Fotka po śmierci Teofili. Od lewej : 
babcia Janina, Jan Wojtczak ojciec , Tadeusz i Zdzisław.

Jan ponownie się żeni w 1935 r. z siostrą synowej - żony Tadeusza Ireny – Jadwigą Szajer ( nazywaną potem „babcią Jadzią” ur.1899 zm.6.08.1970). 


 Jan Wojtczak przed śmiercią w 1944 roku.

Na Miodowej przeżywają okupację. Jan Wojtczak ranny w czasie walk w Warszawie w nogę, znalazł się w szpitalu w Końskich, gdzie zmarł. Ciało po wojnie sprowadzono do Warszawy na cmentarz Bródnowski. Jest pochowany wraz z żoną i teściami.



Fałszywa kenkarta Marii Wojtczak.



Kenkarta...niby zwyczajna, a ....podrobiona. 

Na fotce Maria Sygałow ur. w Warszawie 18 listopada 1913 r., żona brata mojej babci Janiny Fickowskiej z Wojtczaków, Zdzisława Wojtczaka. 
Córka Jakuba Sygałowa i Heleny Sajdlic. Żydówka. 

Widnieje na karcie data : 1942 rok. Jeszcze wtedy nie byli małżeństwem ze Zdzisławem Wojtczakiem. Ślub wzięli dopiero w Katowicach w 1947 roku. 
Akt ślubu poniżej.

 Kenkarta sfałszowana.

 Akt małżeństwa z Katowic z 1947 roku. Tu znowu podane inaczej nazwisko - Sygałów.

Mieszkała w Wołominie. Mam z tych lat pocztówki - /1928-1932/ - zaadresowane do niej od koleżanek.
Potem mieszkała w Warszawie. M.in. 28 lutego 1945 napisał do niej ojciec Jakub /już Jacob/ Sygalow z Jerozolimy /na adres mojego wujka Zdzisława Wojtczaka/, że są wszyscy w Palestynie i mieszkają osobno. 




  Wraz z nią w Warszawie ukrywała się w mieszkaniu moich dziadków jej siostra Flora ur. 18 maja 1916 r. w Warszawie. Wiem, że przeżyła wojnę, ale co się póżniej z nią stało ? Z opowieści dziadków wiem, że wyjechała do Palestyny, do ojca.

Maria była pianistką. Po przyjeździe do Chrzanowa w 1946 roku zaczęły się jej problemy z psychiką. Bała się wychodzić z domu. Cały czas wydawało jej się, że jest dalej wojna. Chora na schizofrenię.


 Zaświadczenie lekarskie o zdrowiu Marii. Wystawione przez dr Gutentaga w Chrzanowie

 Po śmierci jej męża w 1998 r., a mojego wujka mieszkała wraz z nami od grudnia 1989 roku do czerwca 1990 roku. Zmarła w 2002 roku.

Nawet nie wiecie, co wojna potrafiła zrobić z tą kobietą. Gdy mieszkała u nas dałam jej nuty z dziełami Chopina. Wspaniale zagrała, a za 5 minut "wypuszczała" przez drzwi wejściowe prąd z mieszkania... Straszne. Wtedy moja babcia rok wcześniej straciła męża, potem brata, mój tata w gipsie po złamaniu biodra, mama w pracy, a ja przed maturą. Jak przypominam sobie te 6 miesięcy z 1990 roku….
A najbardziej żal było mi właśnie ciotki Marysi.



 Fotka po ślubie w Katowicach w 1947 roku.

Siostra Lilka wyjechała do Palestyny. Potem wujek z Marysią tam byli w latach sześćdziesiątych (wraz z 8 kotami...jeden uciekł i trzeba było brać dodatkowego „na sztukę”). Odwiedzili brata i siostrę Marysi - Gugusia i Hadasse - znaną piosenkarkę (mam jej płytę w domu) oraz matkę. Mieli tam zostać, ale Marysia chciała wracać do Polski. Nie chciała zostać bez męża Zdzisława.

Gdy zmarł wujek Zdzicho  napisałam list i wysłałam poleconym na adres jej brata Gugusia, że Marysia została sama. Nikt nie odpowiedział. List nie został zwrócony. Potem, gdy była w Caritasie (dałam im info tez listownie ) pojawili się, pooglądali jak żyje u "sióstr" i.... nawet nie wstąpili do nas (mieszkam jakiś kilometr od ośrodka) by coś się dowiedzieć, choć pytali w Caritasie, czy do nas daleko.... Po śmierci cioci Marysi znów napisałam list do jej brata. Też został bez odpowiedzi.

I dokument o cioci....Bardzo przykry... W latach osiemdziesiątych mój tata chciał, by wujek starał się w Yad Vashem o jakąkolwiek pomoc, gdyż mieszkali w strasznych warunkach (mieszkanie bez kuchni i ubikacji), ale nie zgodzili się by im pomóc. Bardzo kochał Marysię. Zawsze szybko nas odwiedzał i biegł pędem do domu na ul. Paderewskiego w Chrzanowie. Bał się o nią.

A to piosenka jej bratowej Hadasy Sigalov ur. 7 października 1929 roku w Tel Avivie.   
Zresztą nie jedyna: 

http://youtu.be/lDxcLW4WdE8

Hasassah  na zdjęciu.





Siostra Lilka  . Fotka z 1954 r. , a ta na ulicy z 1947 r.



Brat Marysi Guguś, mąż Hadassy (tak opisana fotka i takie imię też zapamiętałam ze wspomnień babci Janiny) w 1946 r.
Herzl Sigalov.  
W 2014 roku odwiedził Wołomin wraz z córką, co można zobaczyć na zdjęciach na https://rygalo.com/2014/06/09/powrot-po-siedmiu-dekadach/

Szkoda, że nie odwiedził grobu swojej siostry Marii i jej męża w Chrzanowie. Szkoda, że w 2014 roku cieszył się doskonałym zdrowiem, by odwiedzić dom, w którym mieszkał z siostrami i ojcem, zobaczyć miejsce, gdzie mieściła się fabryczka ich ojca, a nie potrafił się skontaktować z nami, czy choćby napisać parę słow w 1990 roku, a potem po śmierci cioci, a jego siostry... w 2002.
 Przykre...


Fot. Herzl Sygałow /Sigalov. Zdjęcie ze zbiorów własnych.

Córką Herzla i Hadassy Sigalov jest Orit Noked ur. 25 listopada 1952 r. w Jerozolimie, izraelski polityk, członek Knesetu, minister rządu Izraela. W latach 2011–2013 minister rolnictwa, dwukrotnie wiceminister w różnych resortach, w latach 2002–2013 poseł do Knesetu z listy Partii Pracy. Mężatka. Ma troje dzieci.




Może pozostawię resztę bez komentarza….

Grób na chrzanowskim cmentarzu Marysi i Zdzicha…. Niestety zostałam tylko ja i moja mama , by o nich pamiętać…. TYLKO MY.